piątek, 25 września 2015

Wyprawa na Rysy 19-21 września 2015

Uczestniczki wyprawy:
Tina - kierowniczka Kasia - fotoreporterka Paulina

Magda Marta Ewa





























Piątek 19 września 2015  
Spotkałyśmy się na dworcu Centralnym w 5-tkę: Tina, Magda, Ewa, Paulina i Kasia.
Magda udała się na poszukiwanie toalety, co okazało się wcale nie łatwym zadaniem :) Wróciła uboższa o 2,50 zł, ale bogatsza o ciekawe wrażenia wizualne (foto wkrótce).
Na peronie przywitał nas przemiły konduktor, który ku naszemu zaskoczeniu zabrał nam bilety, ale obiecał się nimi zaopiekować i wskazał drogę do naszych przedziałów. 
Z Warszawy wyjechałyśmy 23:54.




Gdy tylko weszłyśmy do przedziałów, rozległo się pukanie zza ściany. Konduktor pojawił się nagle i oznajmił, że mamy imprezować w przedziale dalej (u Tiny i Kasi), bo nasze śmichy chichy pobudzą śpiące obok dzieci. Grzecznie poszłyśmy do dziewczyn, tam zasiadłyśmy i rozpoczęłyśmy żywą dyskusję. Magda uraczyła nas buteleczką wina cava, elegancko podanym w plastikowych kieliszkach. O godz. 2 stwierdziłyśmy, że pora się rozejść, jeszcze tylko wymieniłyśmy z Pauliną i Magdą kilka uwag o uchodźcach i poszłyśmy spać.
W Krakowie o 3:58 dosiadła się Marta. Niestety musiała iść od razu spać, bo ani wina już nie było, ani koleżanek z którymi można by je wypić :) 

  Sobota 20 września 2015  
O 7:20 przemiły konduktor zapukał do drzwi i upomniał nas, abyśmy wstały bo zbliżamy się do Nowego Jorku. Zaproponował kawę lub herbatę i o 7:59 dojechałyśmy do Zakopanego, niestety nie do NY.

 

     

 

 

   
  Niedziela 21 września 2015  
O 6 wpakowałyśmy się do busa i ruszyłyśmy za prowadzącym nas w swoim samochodzie Grzegorzem na Słowację. 

  Poniedziałek 22 września 2015  
Przywitała nas piękna słoneczna pogoda. Po śniadaniu Kasia i Tina poszły na spacer na cmentarz przy jeziorze, a reszta z nas wyległa na taras z kawą i łapałyśmy górskie słońce.
Ok godz. 10 ruszyłyśmy wszystkie ze schroniska asfaltową drogą w dół do stacji kolejki gdzie czekał na nas bus. O 11 doszłyśmy na parking i zapakowałyśmy się do czekającego już busa. W Kuźnicach pan kierowca zatrzymał się przy bacówce, gdzie zakupiłyśmy oscypki suto zakrapiane przekleństwami pana gazdy.
Pan kierowca podwiózł nas na dworzec w Zakopanym i tam zostawiłyśmy bagaże w przechowalni, a potem spacerkiem przeszłyśmy na Krupówki. Na obiad wstąpiłyśmy do restauracji Stodoła, gdzie Magda u kelnerek uzyskała informacje gdzie kupić materiał na zakopiańskie spódnice.